Najtrudniejszy pierwszy krok...
- agatapakuza
- 24 sie 2020
- 3 minut(y) czytania
Osoby zgłaszające się na psychoterapię często czują zagubienie i niepewność czy podjęta decyzja o szukaniu pomocy jest właściwa. Równocześnie mają poczucie, że doszli do ściany, bariery, wyczerpali wszelkie znane im sposoby radzenia sobie. Zazwyczaj psychiczny ból, cierpienie, poczucie bezsilności sa zbyt duże by radzić sobie z nim w pojedynkę. Porównuję to do wizyty u dentysty, która staje się koniecznością, gdy ból staje się nie do wytrzymania. Psychoterapia staje się wówczas ostatnią deską ratunku. Co nie oznacza, że pacjenci wierzą, że im pomoże. Często trudno uwierzyć im w cokolwiek, także w to, że mogą sobie pomóc, że ich stan psychiczny może się zmienić, że mają wpływ przynajmniej na część swojego życia, że ból związany z utratą nie trwa wiecznie. Mimo wszystko przychodzą z nadzieją.
Zawsze zachęcam, by pacjenci mówili o swoich wątpliwościach związanych z procesem terapii. Pierwszą z nich jest niedowierzanie, że pomoc przyjdzie poprzez samo rozmawianie. Jednak psychoterapia to znacznie więcej niż rozmowa i możliwość tak zwanego wygadania się. Wymaga od obu stron uczciwości i zaangażowania w proces zmiany. Każdy kto tego doświadczył wie, że psychoterapia bywa ciężką pracą, ale w konsekwencji niezwykle wzmacniajacą. Trzeba odwagi by uczciwie przyjrzeć się swoim wyborom i ich konsekwencjom, najbliższym relacjom, własnym emocjom, myślom, zachowaniom, przekonaniom.
Początek psychoterapii można porównać do rozsypanych puzzli. Nie wiadomo z której strony zacząć. Nie ważne od czego zaczniesz, bo i tak wszystko, co powiesz jest o Tobie. Wszystkie myśli, emocje, wrażenia, fantazje, sny, odczucia z ciała, relacje – to wszystko to bogactwo informacji o wewnętrznym życiu pacjenta. Z czasem puzzle zaczynają się układać. Pacjent zaczyna lepiej rozumieć siebie, własne emocje, reakcje swojego ciała i to, co ono mu mówi. Przestaje się obwiniać, krytykować, jest w nim więcej zrozumienia i akceptacji nie tylko dla siebie, ale też dla innych. Zmienia się obraz siebie, staje się bardziej realny.
W relacji ze swoim terapeutą pacjent może bezpiecznie przyglądać się sobie, swoim relacjom, swoim reakcjom. Badać je i uczyć się rozumieć. Relacja terapeutyczna to czasami pierwsza, bezpieczna przestrzeń w życiu pacjenta, w której może przyjrzeć się sobie, swojemu sposobowi funkcjonowania, przeżywania bliskości, lękom w relacji ale też pragnieniom, czasami nieadekwatnym oczekiwaniom. Terapeuta nie jest idealny, a czasem jednym z problemów jest to, że pacjent żyje w przekonaniu istnienia takiego idealnego obiektu, idealnej matki. Relacja terapeutyczna daje możliwość przyjrzenia się swoim oczekiwaniom i urealnieniu ich. Tak jak też urealnieniu obrazu siebie. Poprzez informacje pochodzące od terapeuty pacjent dowiaduje się jak jest postrzegany, w jaki sposób odbierane są jego zachowania. Nie polega to na krytyce ale na uzyskiwaniu rozumienia w jaki sposób dotychczasowe wydarzenia i relacje ukształtowały nas i w jaki sposób wpływają na nasz sposób budowania relacji i funkcjonowania w nich.
Koniec psychoterapii to taki czas, w którym – symbolicznie – dziecko nie potrzebuje już rodzica. Zostało przeprowadzone na drugą stronę. Posiada nowe umiejętności. Pacjenci uczą się nazywać i rpozpoznawać swoje emocje. Przyglądają się swoim często bolesnym i raniacym relacjom i doświadczeniom. Są gotowi na rozstanie kiedy uczą się godzić z pewnymi faktami, kiedy pozwalają sobie na przeżywanie emocji – zarówno tych trudnych jak i później tych przyjemnych. Kiedy sami dla siebie staja się wystarczająco dobrzy i opiekuńczy. Nie oznacza to, że już nigdy nie będą przeżywali lęku, rozczarowania, bólu, smutku czy cierpienia. Będą jednak rozumieli dlaczego boją się czy smucą i będą też potrafili wystarczająco się sobą zaopiekować.
Te kilka zdań nie wyczerpują opisu skomplikowanego procesu psychoterapii. To bardzo uzdrawiające i ubogacające doświadczenie, z którego warto skorzystać, by sobie pomóc.
Agata Pakuza
psychoterapeuta

Comments